czwartek, 22 listopada 2012

Piasek


Dla sprzętu fotograficznego, piasek jest materiałem destrukcyjnym. W historii naszego serwisu piasku z aparatów, obiektywów itp., usunęliśmy już tyle, że starczyłoby na piaskownicę sporej objętości.





Niby nic wielkiego, ot trochę piasku na obiektywie,
ale niestety to co prezentują kolejne zdjęcia
jasno pokazuje że nie wystarczy tylko dmuchnąć
sprzężonym powietrzem... niestety...

Piasek, posiadający swoistego rodzaju „inteligencję”, natychmiast po dostaniu się do aparatu, przenika z zewnętrznej jego części do wewnątrz. Tam natomiast wyszukuje elementy ruchome, przekładnie, pierścienie, prowadnice,  sadowiąc się tam wygodnie i blokując ich ruch.






Widać wyraźnie, że piasek dostał się wszędzie
robiąc spustoszenie w naszym ukochanym sprzęcie
fotograficznym


Często spotykamy się z wyraźną ulgą na twarzy klienta kiedy słyszy „aparat jest zapiaszczony”, prawdopodobnie myśląc sobie że wystarczy sprzęt wytrzepać, wyczyścić i wróci on do dawnej sprawności.
Niestety. Usunięcie piasku z aparatu polega na całkowitym jego demontażu, do najmniejszych elementów i usunięciu wszelkich ziarenek tak, ażeby uniemożliwić im ponowne uszkodzenie naszego ulubionego aparatu fotograficznego.  Często zdarza się też, że po unieruchomieniu zapiaszczonego aparatu, jego właściciel usiłuje za wszelka cenę uruchomić sprzęt. Powoduje to powstanie kolejnych uszkodzeń, od deformacji kół zębatych, aż do połamania niektórych elementów. Nie muszę dodawać, że podnosi to koszt naprawy, a w niektórych sytuacjach doprowadza do naprawy tzw. nieekonomicznej. Czyli albo nam nie opłaca się wykonać usługi, albo klientowi nie kalkuluje się jej zlecić.






Zabezpieczeniem przed piaskiem jest nie używanie aparatu na plaży itp. Ale jeżeli już zależy nam na letnich zdjęciach z tej czy innej żwirowni, to należy używać aparatu z dużą rozwagą, przechowując aparat w foliowym woreczku strunowym i wyjmując go czystymi rękoma tylko na czas zrobienia zdjęcia. Po powrocie do domu oczyszczamy zewnętrzne elementy z piasku(na pewno tam będzie), modląc się jednocześnie, żeby wewnątrz nic nie było.
Udanego focenia na urlopie ;)  rk

środa, 7 listopada 2012

Zabytkowy zestaw



W ostatnim czasie trafił do nas do regulacji aparat Voigtländer. Stary mieszkowy aparat formatu 6x9.
Nie ma w tym nic szczególnego bo reanimujemy wiele zabytków, gdyby nie karteczka wewnątrz futerału.  Szczególna instrukcja obsługi i to w języku polskim. Sam papier budził szacunek, a notatki na nim umieszczone - po prostu ABC fotografii.


Proponuję porównać je z samym menu aparatu, który macie w domu, albo spróbować nim zrobić zdjęcie wg tej zabytkowej instrukcji.

Dzisiejsze instrukcje zawarte są najczęściej na wielu stronach pliku PDF, do których dostęp mamy tylko w domu, a szczerze mówiąc wielu a nas nawet do nich nie zagląda. Instrukcje nawet skrócone i tak są zbyt obszerne by mieć je przy sobie. 

Proponujemy wziąć przykład z tej, co prawda zabytkowej instrukcji, ale jakże celnej. Tylko ilu z nas ma taką wiedze żeby ją zastosować w praktyce??? Hmmmm




Pozostaje inwencja, polot i fantazja, czyli to co w fotografii najważniejsze.

Pozdrawiam, życzę sukcesów w radosnej twórczości obsługi aparatów.  rk

Zagadka

Do serwisu często przyjmujemy aparaty zanieczyszczone np. piaskiem. A tu ciekawostka - co to za robaczek ukrył się pod soczewką??? I to nie że bezpośrednio  pod soczewką, którą można wyjąć i go usunąć, lecz w zespolonym, nierozbieralnym bloku soczewek, wewnątrz, pomiędzy soczewkami.

Osoba, która poda nam nazwę owej istoty wygra darmowe czyszczenie matrycy w lustrzance cyfrowej :)  Czekamy na odpowiedzi. 

Pozdrawiam, kr


środa, 3 października 2012

Z aparatem dookoła Świata


Chcielibyśmy Państwu przedstawić wyjątkowy  aparat firmy OLYMPUS, model mju Tough-8010, który odbył samotny (wraz ze swoim właścicielem) rejs dookoła świata. Jego właścicielem jest kapitan Tomasz Cichocki, którego historią żyła cała Polska, szczególnie gdy utracono z nim kontakt w czasie owego rejsu. Finalnie okazało się że padł system łączności satelitarnej, przestało też działać ogrzewanie, wszelka elektryka... jedynym sprawnym sprzętem elektronicznym okazał się aparat!
Tomasz Cichocki, foto: kapitancichocki.pl
Gdy sprzęt fotograficzny trafił do naszego serwisu z dołączoną karteczką z opisem: „Aparat spadł na podłogę, a wcześniej objechał kawał drogi. Proszę o przejrzenie”- patrząc na jego stan i nasze doświadczenie z aparatami po zalaniu, byliśmy pewni że mamy do czynienia z „nieboszczykiem”, gotowi zasugerować klientowi zakup nowego... wcisnęliśmy przycisk ”ON”. Ku naszemu zdziwieniu aparat działa perfekcyjnie! Z zewnątrz jest totalnie skorodowany natomiast środek jest idealnie czysty. Poniżej kilka zdjęć ukazujących jego stan. Jedynym uszkodzeniem był zacinający się suwak pokrywki na baterie.

Bohater artykułu - OLYMPUS miu Tough-8010.


Po otworzeniu pokrywy komory baterii okazało się,
że styki w środku są czyste.
Na dowód że aparat działa, jedno ze zdjęć należących
do Pana kapitana Cichockiego pochodzące z aparatu.

Prawdopodobnie aparat może nie przeżyć kolejnej tak wyczerpującej wyprawy, jednak z pewnością można nim wykonać wiele udanych zdjęć na powierzchni. Ja się okazało, pomimo traumatycznych przeżyć, Pan Tomasz planuje kolejny rejs!  A co do kolejnego rejsu, mamy nadzieję, że firma OLYMPUS-Polska wesprze Pana Kapitana nowym np. TG-1  :)

Całą ekipą O.K! Serwis pozdrawiamy Pana kapitana, i życzymy mu stopy wody pod kilem i spełnienia swojej życiowej misji bez żadnych przeciwności losu :)

Jeżeli zainteresowała Was historia tego rejsu to więcej informacji  znajdziecie Państwo na stronie http://www.kapitancichocki.pl/ . Pozdrawiamy, rk i kr